Dziękujemy Żeglarzu!
Żeglarzu, dziękujemy! Wejdź na maila i potwierdź subskrypcję, aby dołączyć do naszej Społeczności.
Naszą misją jest popularyzacja muzyki żeglarskiej i szant, dlatego znów pragniemy przedstawić Wam sylwetkę pewnego artysty. Robert Roobi Krzyżanowski nie stąpa po scenie szantowej od bardzo dawna, ale i tak udało mu się już zjednać sobie serca publiczności i zagościć na kilku prestiżowych konkursach i festiwalach.
Najważniejszą kwestią w rozwoju każdego artysty jest pasja i chęć ciągłego rozwoju. I właśnie tego u Roberta nie brakuje! Jest przepełniony fascynacją do muzyki żeglarskiej. Jak sam mawia, fajnie by było zostawić po sobie jakiś niezatarty ślad i zostać zapamiętanym dzięki swojemu dorobkowi. Uwielbia muzykowanie z i dla przyjaciół, bo przecież ludzie i zgrane towarzystwo są w życiu rzeczą najistotniejszą.
Muzyczna droga Roberta Krzyżanowskiego zaczęła się już w latach wczesnej młodości, kiedy zauroczył się klimatem polskich Bieszczad , wędrowaniem i długimi wieczorami z gitarą. Kolejnym etapem, związanym z muzykowaniem okazało się zamiłowanie do żeglarstwa i wszystkiego, co z nim związane.
Artysta zrobił patent żeglarza i tak rozpoczęła się przygoda. Mówi, że jego początki pewnie były podobne do innych wykonawców, czyli żeglowanie a po nim wspólne wieczory pełne śpiewu przy gitarze z ogniskiem w tle, poczynając od coverów dobrze znanych utworów, a na tworzeniu własnej muzyki kończąc. Historia pierwszej napisanej, przez muzyka, piosenki jest szalenie interesująca.
Podczas jednego z pobytów na Mazurach, Roobi, wraz ze swoją grupą przyjaciół żeglarzy poznał pewnego Piwowara Domowego i Żeglarza w jednym, z którym w Sztynorcie cała zgraja nieźle się bawiła do białego rana. Ów zapoznany Piwowar Mario zaprosił Roberta i Przyjaciół na III Zlot Siedleckiej Loży Piwowarów Domowych na zamku w Liwie, a sam muzyk postanowił napisać, specjalnie na tę okazję, autorski utwór.
Piosenka została zatytułowana „Pieśń Piwowarów Domowych”( jakże by inaczej) . Po jakimś czasie jakoś tak naturalnie przyszła pora na napisanie paru własnych utworów żeglarskich, na które tematów nie brakuje, bo niemal na każdym rejsie dzieje się coś, co warte jest zapamiętania a czasem i uwiecznienia np. w piosence.
Muzyk brał udział w szeregu wydarzeń szantowych. W 2016r. wystąpił na Festiwalu „Scyzoryki” w Kielcach w kategorii Debiut i zajął czwarte miejsce. Wystąpił wtedy z piosenką „Ballada o dobrym wietrze”. W tym samym roku wyróżnił się też znacząco na XXXI Festiwalu Piosenki Żeglarskiej „Mini Shanties”.
Jury, w składzie Mariusz Wiącek, Rafał Latawiec i Bogusław Strzelecki, przyznało Robertowi Krzyżanowskiemu I miejsce ex aequo z Krzysztofem Grzebieniakiem . Co najważniejsze, zadecydowano wtedy jednogłośnie o nominacji obu uczestników do udziału w XXXVI Międzynarodowym Festiwalu Piosenki Żeglarskiej „Shanties” 2017 w Krakowie. W latach 2017 i 2018 brał udział w chorzowskim Festiwalu „Tratwa”. Jako jeden z dwunastu zespołów i wokalistów z całej Polski, Robert, zaśpiewał na 38. edycji szantowego festiwalu Ogólnopolskie Spotkania z Piosenką Żeglarską „RAFA”.
Nie można zapomnieć, że Robert Krzyżanowski, od kilku lat, przewodzi także zespołowi „Formacja Roobicon”. Grupa opiera się na czterech członkach. Roobi jest liderem i gra na gitarze i śpiewa , a jego wierni towarzysze Darek, Sławek i Tomek są wokalistami. Razem wykonują muzykę o tematyce żeglarskiej. W repertuarze mają zarówno ballady, jak i nieco mocniejsze i bardziej wyraziste utwory żeglarskie.
Śpiewają klasyki, w swoim gatunku muzycznym ( w myśl zasady ,że ludzie lubią słuchać tego, co już znają), ale prezentują także autorskie utwory napisane i zaaranżowane w całości przez Roobiego. Koncerty urozmaicają anegdotkami związanymi z ich twórczością, jak i ciekawostkami dotyczącymi historii szant w Polsce. Wybierając się na ich występ, goście mogą usłyszeć wiele znanych i lubianych utworów jak: „Pod sztokfiszem”, „Stary bar na Woolwich Road”, „Tawerna pod Pijaną Zgrają”, „Port” albo „Przyjaciółka żeglarzy”” Jasnowłosa” itd. Formacja „Roobicon” angażuje się też społecznie. Przykładem może być Koncert Charytatywny „Gramy dla Oskarka!”, który odbył się w Kielcach w styczniu 2020r.
Jeśli jesteście prawdziwymi fanami żeglarskiej muzyki, lubicie słuchać utworów o tzw. jachtingu, ale też o tym, co się dzieje w żeglarskich portach, bez wahania udajcie się na następny występ Roberta Roobiego Krzyżanowskiego! Na pewno wyjdziecie usatysfakcjonowani tym muzycznym doznaniem.
Zadaliśmy Robertowi kilka pytań. Zapraszamy do wywiadu.
W wieku ok.14 lat pojechałem na pierwszy obóz w Bieszczady , niby miał być tzw. stacjonarny, a potem okazało się ,że był jak najbardziej wędrowny i super ,że tak się stało, bo wędrując od stanicy do stanicy, co wieczór kładliśmy się spać w innym miejscu i co najważniejsze te wieczory a czasem noce spędzaliśmy przy ognisku i gitarze. Sam wtedy jeszcze nie grałem, ale bardzo chętnie słuchałem i znając już parę piosenek turystycznych, coś tam sobie podśpiewywałem. Po powrocie zapragnąłem się nauczyć i niby trochę się nauczyłem, ale potem na wiele lat z różnych życiowych względów gitara poszła w odstawkę. Powróciłem ponownie do gry na gitarze parę lat temu i tak walczę do dziś, ucząc się każdego dnia.
Właściwie stało się to niemal dokładnie tak jak w słynnej piosence Jerzego Porębskiego ” Gdzie ta keja” . . . ot po prostu pewna ekipa „potrzebowała do załogi jakąś nową twarz” a że ja lubię nowe wyzwania, więc zaciągnąłem się na rejs i . . . tak już ładnych parę lat minęło.
Mamy w okolicy Kielc 2 dość prężnie działające kluby żeglarskie Bryza i Horn , padło na Bryzę . Przy okazji muszę zaznaczyć , iż paten zrobiłem w tym samym czasie razem z moimi przyjaciółmi, zrobiliśmy to, aby żeglować samemu i dla własnego i innych bezpieczeństwa. Może nie jesteśmy nawiedzonymi żeglarzami, ale dajemy radę.
Pierwszy występ , kiedy to odważyłem się zaśpiewać przed jako taką publicznością ( wspólnie z moją załogą) miał miejsce na Zlocie w Liwie, a potem różnie to bywało, parę tawern , parę koncertów w siedleckiej Brofakturze i Stanicy, a w Kielcach ku uciesze własnej i wielu znajomych i przyjaciół parę razy śpiewaliśmy w zaprzyjaźnionym Kieleckim Irish Pubie i w paru innych miejscach ,żeby nabyć tzw. ogłady i odwagi scenicznej , co wcale nie jest takie łatwe.
Oj to trudno nazwać nauką, ale tak jak mówiłem wcześniej , po powrocie z obozu w Bieszczadach zapragnąłem być takim nie tylko słuchającym, lecz grającym i śpiewającym uczestnikiem obozów więc przy pomocy kolegi poznawszy parę akordów, dzielnie walczyłem z gitarą.
Bardzo bym chciał wprowadzić choćby harmonijkę ustną do moich własnych utworów, bo mam wrażenie, że niektóre zwłaszcza te nie tylko o tematyce żeglarskiej aż się o to proszą, ale nie wiem, czy podołam. Jestem w zasadzie samoukiem, jeśli chodzi w ogóle o muzykowanie a poza tym wiek , no cóż, niby wszystko jest możliwe więc niewykluczone że jeszcze to zrobię.
Jeśli się gra i śpiewa z przyjemnością i korzyścią dla obu stron , mam tu na myśli zarówno grających, jak i słuchających i współuczestniczących to w zasadzie miejsce nie ma większego znaczenia, ważne jest kto z kim i dla kogo się to robi a robi się to dla wszystkich tych , którzy zechcą słuchać. A jak jeszcze przy tym wszyscy się dobrze bawią to już jest… raj .
Roobicon powstał dla przyjemności kreatywnego wspólnego spędzania czasu pewnej grupy starych przyjaciół , dla nich i przez nich . Ha ha.
Tak, jak kiedyś powiedział zdaje się ,że słynny inż. Mamoń… ,,ludzie lubią słuchać tego, co już znają” , więc siłą rzeczy covery są niezbędne na takich spotkaniach, ale nie robimy tego z przymusu lub tylko pod publikę , ot tak, na co dzień uwielbiamy wszelkie piosenki żeglarskie i chętnie je śpiewamy. Oczywiście nie ma większej przyjemności i satysfakcji przynajmniej w moim wypadku jak śpiewanie swoich własnych utworów , zwłaszcza gdy publika na nie reaguje podobnie jak na covery a czasami nawet bardziej spontanicznie. Stąd też pieśni , które piszę są czasem, tworzone z premedytacją i celem wspólnego śpiewania. Parę już takich udało mi się stworzyć i staramy się jak najczęściej i jak najwięcej wprowadzać do naszego ( mojego) repertuaru.
Tak po prawdzie z tym to bywa różnie , czasem zdarza mi się napisać piosenkę w ciągu jednego dnia a czasem trzeba tygodni, żeby to miało ręce i nogi , oczywiście na dopracowanie potrzeba sporo czasu, ale to czysta przyjemność. Mam swoją własną prywatną Lożę Szyderców , która potrafi zweryfikować te moje poczynania i chwała IM za to, bo jednocześnie są moimi serdecznymi przyjaciółmi i moimi pierwszymi odbiorcami , oprócz mojej Rodziny , która chcąc nie chcąc uczestniczy często w procesie tworzenia. Nie mają wyjścia , muszą mnie słuchać. ( he he).
Oj , to byłoby coś, ale decyzji nie podejmę sam, poza tym ja i cała Formacja jesteśmy 100% amatorami więc coś takiego jak płyta wymagałoby od nas nie lada odwagi, ale i ciężkiej pracy . Zobaczymy , na razie będzie dobrze jak uda się powoli wrócić do normalności, w związku z tą nie do końca normalną rzeczywistością.
Niby mamy konto na FB i YT i tam powinny być wszelkie informacje, lecz to stało się stosunkowo nie dawno a codzienność, czyli pandemia sporo pozmieniała i wywróciła do góry nogami wszelkie nasze plany . Myślę ,że jak dobrze pójdzie to na Jesieni coś wykombinujemy wspólnie jako Formacja Roobicon. Póki co ja sam troszkę próbuję walczyć, żeby utrzymać formę .
Żeglarzu, dziękujemy! Wejdź na maila i potwierdź subskrypcję, aby dołączyć do naszej Społeczności.
Dodaj komentarz