Polscy kapitanowie żeglugi wielkiej część II

Gdyby nie ludzie, nawet największy i najpiękniejszy żaglowiec by nie popłynął. To właśnie załoga nadaje duszę i charakter statkom. Kapitan, jako przywódca musi wykazywać specjalne cechy charakteru, aby wzbudzić szacunek załogi i posiadać morskie doświadczenie, aby sprostać nawet najtrudniejszym warunkom na otwartym morzu. W polskiej historii zapisało się wielu kapitanów żeglugi wielkiej, a tym razem przedstawimy sylwetki Eustazego Borkowskiego i Tadeusza Meissnera.

Eustazy Borkowski

Polski kapitan żeglugi wielkiej, który jest niemal tak legendarny jak wspominany już, w poprzednim artykule, Mamert Stankiewicz. Zasłynął dowodzeniem na wielu statkach należących do polskiej floty, ale też pływaniem na jednostkach zagranicznych. Pasażerom statków, którymi dowodził, imponowała jego umiejętność posługiwania się wieloma językami. Stał się tytułowym bohaterem zbioru opowiadań Karola Olgierda Borchardta „Szaman Morski”. Fakt, że w jego życiorysie nie wszystko jest jasne i klarowne sprawia, że miłośnicy żeglugi tym chętniej poszukują informacji na jego temat.

Eustazy Borkowski urodził się 12 marca 1887r. w Warszawie. Nie wiemy jak dokładnie toczyły się jego dziecięce lata, ale zachowały się informacje, iż jako młody, prawdopodobnie czternastoletni, chłopak porzucił naukę w gimnazjum na rzecz pracy na okrętach w charakterze jungi, czyli najmłodszego członka załogi, który dopiero uczy się marynarskiego fachu i wykonuje najprostsze czynności. Następnie rozpoczął naukę w morskiej szkole w Rydze, a kolejnym etapem jego życia była służba jako oficer rosyjskiej marynarki handlowej. Natomiast okres dziesięciu lat po I Wojnie Światowej spędził pracując, jako taksówkarz, w stolicy Francji – Paryżu.

Powrót do Polski, w 1929r., przyniósł Borkowskiemu szybki awans na kapitana jednostki „SS Premjer” – polskiego pasażerskiego parowca, będącego własnością Polsko – Brytyjskiego Towarzystwa Okrętowego „Polbryt”. Czasy dwudziestolecia międzywojennego minęły mu na rejsach na pokładach transatlantyków, należących do Polskiego Transatlantyckiego Towarzystwa Okrętowego i Linii Żeglugowych Gdynia – Ameryka. Najdłużej kapitanem był na statku pasażerskim „SS Kościuszko”, ale pływał także na „SS Pułaski”, „MS Piłsudski” oraz „MS Batory”. Co ciekawe, do kwietnia 1937r., udało mu się odbyć aż sto podróży morskich.

Dowodem na lojalność Eustazego Borkowskiego wobec innych marynarzy, spotykanych na morskich wodach, okazała się sytuacja z 1933r. Dokładnie 12 lipca, kapitan statku „SS Kościuszko” przeprowadził akcję ratowniczą ocalałych z tonącego niemieckiego trawlera „Horst Wessel”. Próbował nawet holować tenże statek, ale, z uwagi na bezpieczeństwo własnej załogi, nie udało mu się przetransportować do go do brzegu.

Kiedy rozpoczęła się II Wojna Światowa, polski kapitan znajdował się na pokładzie „MS Batory” w Stanach Zjednoczonych, a dokładnie w Nowym Jorku. Już sam fakt wybuchu wojny niepokoił załogę, a głośne, publiczne wypowiedzi Borkowskiego (które zresztą zrelacjonowano mało precyzyjnie i nieprawidłowo przetłumaczono), tylko pogorszyły sytuację. Rezultatem, władze Linii Żeglugowych Gdynia – Ameryka odwołały Borkowskiego z funkcji kapitana „MS Batory”. Potem mężczyzna już nigdy nie wrócił ani do pływania w polskiej flocie, ani do samej Polski. Do końca życia pozostał w Stanach Zjednoczonych. Pływał dla amerykańskiej floty i resztę swoich dni spędził mieszkając w Staten Island, dzielnicy Nowego Jorku.

Eustazy Borkowski zmarł 9 maja 1960r. w Nowym Jorku. Spoczywa w miejscowości East Hanover w stanie New Jersey.

Tadeusz Meissner

Wybitny kapitan i prawdziwy autorytet w sprawach morskich. Uwielbiano go ze względu na żeglarskie zasługi, ale też kochano za charakter. Prawdziwy patriota i kapitan pływający na najważniejszych jednostkach polskiej floty.
Urodził się 4 sierpnia 1902r. w Warszawie. W dzieciństwie wpajano mu chrześcijańskie wartości, dzięki czemu przez całe swoje życie nie porzucił swojej wiary. Najpierw uczył się w Gimnazjum im. Stanisława Staszica w Warszawie, a później kontynuował naukę w Państwowej Szkole Budowy Maszyn i Elektrotechniki im. H. Wawelberga i S. Rotwanda.

Mając zaledwie szesnaście lat wykazał się większą odwagą niż niejeden dorosły mężczyzna. Całkowicie dobrowolnie zgłosił się do Wojska Polskiego, walczył w bitwie o Lwów i bronił kraju w wojnie polsko – bolszewickiej. W związku z niepewną sytuacją Górnego Śląska, zaczęły się przygotowania do III powstania śląskiego. Organizacją tej rewolty zajmowała się Grupa Destrukcyjna „Wawelberga”, do której, w 1920r., wstąpił Meissner. Został mianowany dowódcą podgrupy „Wschód”, a jego ludzie cenili go za ewangelickie wartości i abstynencję. Podczas jednej z akcji, Tadeusz został złapany przez Niemców i przez niedługi okres czasu przebywał w niewoli, ale szczęśliwie udało mu się zbiec i dalej prowadzić działalność dywersyjną w powiatach brzeskim i opolskim. Jako dziewiętnastoletni chłopak mógł się już pochwalić najwyższym polskim odznaczeniem wojennym, czyli Orderem Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych.
Później do głosu doszła jego miłość do morza. Po ukończeniu I kursu w Szkole Wawelberga i Rotwanda, rozpoczął studia, w 1922r., w Szkole Morskiej w Tczewie. Rok później wypłyną, na pokładzie żaglowca „Lwów”, w rejs szkolny do Brazylii. Kiedy w 1925r. zakończył edukację w tej placówce, Tadeusz Meissner znalazł się w problematycznej sytuacji. Państwo polskie nie zdążyło jeszcze zbudować narodowej marynarki handlowej, dlatego mężczyzna, podobnie jak jego koledzy po fachu, musiał rozpocząć praktykę za granicą. W ten sposób trafił na pokład „Chargeurs Réunis”, należącego do francuskiego towarzystwa. Z biegiem lat awansował na coraz bardziej prestiżowe stanowiska. Zaczynał od pełnienia funkcji czwartego oficera na żaglowcu „Lwów”, a później pływał jako trzeci i drugi oficer na masowym parowcu „SS Katowice”. Już jako pierwszy oficer, od 1929r., pływał na „Pomorzu”, które później przemianowano na „Dar Pomorza”, a od 1930r. pracował jako kapitan żeglugi wielkiej. W jego żeglarskiej historii zapisały się też rejsy na „MS Batory”, a także na drobnicowcach „Śląsk” i „Cieszyn”.

Rejsy na „Darze Pomorza” wywarły na Tadeuszu Meissnerze takie wrażenie, że postanowił spisać historie związane z żaglowcem w dwóch książkach: „Pierwszy rejs Daru Pomorza” i „Dookoła Świata na Darze Pomorza”. Pierwsza z nich przedstawiała dramatyczne wydarzenia z grudnia 1929r., kiedy to żaglowiec miał zostać przetransportowany z Francji do Danii do stoczni w mieście Nakskov . Załoga, pod dowództwem kapitana Konstantego Maciejewicza, wykazała się niebywałymi marynarskimi zdolnościami i w całości doprowadziła statek do celu pomimo ogromnego sztormu, siejącego zniszczenie u wybrzeży Bretanii.

Kiedy wybuchła II Wojna Światowa, świat stał się zupełnie inny, a w związku z tym uległy zmianie priorytety żeglugi. Pierwsze kilka miesięcy Wojny, Meissner spędził w Antwerpii na statku „Cieszyn”, ale już na początku 1940r. podjął się dowództwa „SS Warszawa” i ewakuował Polaków z Pireusu i Splitu do Marsylii oraz do Bejrutu. Później przewoził polskich uchodźców z tureckiego miasta Mersin do Hajfy na terenie dzisiejszego Izraela. Transportował „Warszawą” towary wojskowe z Tobruku w Libii do kontynentalnej Grecji i na Kretę. Po storpedowaniu i zatonięciu „Warszawy”, w 1941r. udał się do Londynu, gdzie został inspektorem okrętowym Żeglugi Polskiej i Polsko-Brytyjskiego Towarzystwa Okrętowego i zajmował się organizacją powrotów rodzimych jednostek do Polski.

Jednak po wojnie, życie kapitana Meissnera też nie należało do spokojnych. Prze moment jeszcze przebywał w Londynie, potem przyglądał się renowacji polskich statków w stoczniach w Antwerpii i Bremerhaven. Od 1947r. pracował jako zastępca kapitana Eustazego Borkowskiego na MS „Batory”. Początkowo Borkowski nie darzył Tadeusza Meissnera zbyt dużym szacunkiem i lekceważył doświadczenie zdobyte na „Darze Pomorza”. To nie przeszkodziło mężczyźnie w awansie na głównego nawigatora Polskiej marynarki Handlowej w 1951r. Ponadto, dwa lata później, został stałym kapitanem „Batorego”. Niestety, w 1954r., setna podróż tego statku przyniosła niespodziewane skutki. Na Morzu Śródziemnym, w pobliżu Krety, „Batory” natrafił na lekki sztorm. Nagle fale zaczęły się wzmagać, a sytuacja wymknęła się spod kontroli. Po zmierzeniu się transatlantyku z gigantyczną falą, trzy osoby znalazły się za burtą. Pomimo długotrwałych poszukiwać, ciał nie odnaleziono. Przez sztorm, życie stracił też czwarty członek załogi, którego woda rzuciła na wanty, w wyniku czego stracił przytomność, a po kilku godzinach zmarł. Konsekwencją wypadku było odebranie Tadeuszowi Meissnerowi tytułu kapitana i pozbawienie go praw do dalszego pływania. Ówczesny minister żeglugi żądał kary dla niego kary więzienia. Postulował, że w momencie, gdy na morzy giną ludzie, odpowiedzialność powinien ponieść kapitan. Dzięki wstawiennictwu Polskich Linii Oceanicznych kary nie przyznano. Dochodzenie w sprawie trwało jeszcze trzy kolejne lata i zakończyło się werdyktem stwierdzającym niewinność Meissnera. Śledczy doszli do wniosku, że kapitan nie wiedział o tym, że czterech członków załogi znalazło się podczas sztormu na pokładzie. Uznano, iż mężczyźni postanowili z własnej inicjatywy nałożyć osłony na boczne iluminatory.

W czasie, gdy dla Meissnera pływanie było niemożliwe, zaangażował się on w pracę dydaktyczną. Wykładał nawigację i wiedzę okrętową w Państwowej Szkole Morskiej w Gdyni, a studenci zapamiętali profesora jako świetnego pedagoga z prawdziwą pasją. Zajmował się również tłumaczeniem tematycznych wydawnictw, np. „Dobrowolnego rozbitka” autorstwa Alaina Bombarda lub „Dwa lata pod żaglami” R.G. Dana’y. Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku sprawował funkcję posła na Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej II kadencji i wiceprzewodniczącego Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi. Ostatnie tchnienie kapitana nastąpiło 19 sierpnia 1966r. w Gdyni, a pochowany został na Cmentarzu Witomińskim, w starej Alei Zasłużonych.

Życie kapitana, tak jak i każdego marynarza, jest nieprzewidywalne, gdyż nigdy nie można być w stu procentach pewnym morskiego żywiołu, nie mówiąc już o czynniku ludzkim. Dlatego wspominając polskich kapitanów żeglugi wielkiej, pomyślmy o nich z szacunkiem i podziwem.

Bibliografia:
https://www.legendamorska.pl/aktualnosci/aktualnosc/item/kapitan_meissner/nocache.html

Wielcy Kapitanowie: K. O. Borchardt, Mamert Stankiewicz oraz Eustazy Borkowski


https://pl.wikipedia.org/wiki/Eustazy_Borkowski
https://pl.wikipedia.org/wiki/Tadeusz_Meissner
https://wyborcza.pl/AkcjeSpecjalne/7,155762,23380638,tadeusz-meissner-legendarny-kapitan-batorego-wankowicz.html

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content